sobota, 18 stycznia 2014
Rozdział 6: ...bo czekolada jest dobra na wszystko.
Bella
Od samego początku wiedziałam, że James jest dupkiem, ale tym razem przesadził. Nie mam pojęcia kim jest ten Scorpius czy jak mu tam jest, ale gołym okiem widać, że on coś dla niej znaczy. Widzę jak Rose ze łzami w oczach wstaje od stołu. Szkoda mi jej. Patrzę w stronę Jamesa i nie wierzę własnym oczom. On jest z siebie tak cholernie zadowolony, że aż mi go szkoda. Posyłam mu zgryźliwe spojrzenie, wstaję od stołu i biegnę za Rose. Zatrzymuję się na korytarzu i błądzę wzrokiem. Widzę jak biegnie po schodach i ruszam za nią. Nie mam pojęcia, czemu to robię, ale nie chcę jej zostawić samej. Dobiegam do schodów i uśmiecham się sama do siebie.
Wiem, że w obecnej sytuacji jest to dość głupie, ale nie mogę się powstrzymać. Ten dom jest ogromny, ma całe cztery piętra i huk wie co jeszcze, a ja mam biec na trzecie piętro. Do końca nie oszalałam. Ruszam wolnym krokiem na górę i zaczynam myśleć o tych wszystkich ludziach, których tu poznałam. James jest raczej typem osoby, której nigdy nie polubię. Rose jest całkiem spoko, ale zaskoczyła mnie tym wybuchem płaczu, myślałam, że jest bardziej opanowana. Wiem, że to dość dziwne, że teraz nad tym myślę, ale skoro mam tu zostać to wypadałoby znaleźć kogoś z kim wytrzymam. Lily czy jak jej tam odpada. Hugon też. W obecnej sytuacji zostali mi tylko Albus i Rose.
Mijam 2 piętro. Jestem samolubna myślę tylko nad tym jak tu przetrwać, powinnam zacząć przejmować się Rose. Zaczynam biec. Wbiegam na 3 piętro, skręcam w lewo i mijam rzeźbę kupidyna. Jestem przy pokoju Rose i słyszę jej szloch. Ciągnę za klamkę, ale drzwi są zamknięte.
-Rose?- mówię cicho, staram się brzmieć przyjaźnie ale moje usposobienie nie pomaga.
-Zostaw mnie- krzyczy i pociąga nosem.
Nie chcę się z nią kłócić, więc siadam na podłodze i opieram plecami o ścianę. Wsłuchuję się w jej cichy szloch i czuje jak serce mi pęka. Przypomina mi to, jak bardzo ja cierpiałam przez... Nieważne. Nie chcę o tym teraz myśleć. Nie chce myśleć o niczym co ma związek z facetami. Ziewam. To był dla mnie trudny dzień i już, szczerze powiedziawszy, mam go dość. Najpierw Ron i Hermiona, kłótnia z mamą, potem ten nieszczęsny kominek, następnie James, a teraz jeszcze to. Najchętniej bym się stąd wyniosła, ale nie mam na to siły. Wpatruję się w sufit.
Albus
-Dziękuje za posiłek ciociu- mówię i uśmiecham się w stronę Hermiony.
-Nie ma za co- mówi i lekko się rumieni.
Wycieram usta chusteczką i wstaje od stołu. Uśmiecham się do Hugona na pożegnanie. Wychodzę z kuchni i kieruję swoje kroki na górę. Jamesa chyba coś ugryzło. Zawsze jest wredny, ale tym razem trochę przesadził. On nawet nie zdaje sobie sprawy z tego na co się porwał. Rose nigdy mu tego nie wybaczy. No właśnie Rose, ciekawe co z nią. Musi być wściekła i nie dziwi mnie to. Też byłbym wściekły, gdyby ktoś zaczął mówić złe rzeczy o Alice, ale to inna sprawa. Rose sama nie wie co czuje do Scorpiusa i on chyba też. Niby oboje twierdzą, że się nienawidzą, ale prawda jest taka, że... No właśnie, jaka jest prawda? Nawet tego nie wiem. Scorpius to mój najlepszy kumpel, ale nigdy nie gadam z nim o Rose. Sądzę, że nie byłby zadowolony, gdybym chciał z nim o niej pogadać. Zresztą to nie moja sprawa, tylko ich. Niech sami się o to wszystko martwią. Mam na głowie ważniejsze problemy niż ich dziwne stosunki. Jestem już na 2 piętrze. Zatrzymuję się na chwile i ruszam na 3 piętro. Nie wiem czemu to robię, ale mam wrażenie, że tak powinienem postąpić.
Jestem na 3 pietrze, a to co widzę przewyższa moje najśmielsze oczekiwania. Bella śpi sobie przy drzwiach. Hmm... Pewnie Rose nie chciała jej wpuścić. Przechodzę cicho obok niej i skręcam w drugie drzwi po lewej. Jestem w pokoju gościnnym. o ile się nie mylę to tutaj miała zamieszkać Bella. Szperam w kilku szafkach i w końcu w szafie znajduje koc. Rzucam go na łóżko, a sam kieruję się do kuchni. Schodzę, jak najszybciej się da na dół, ale nikogo tam nie ma. Dziwne, wygląda na to, że wszyscy gdzieś poszli. Wchodzę do kuchni i na stole znajduję kartę.
Polecieliśmy do nory
Tylko tyle? Spodziewałem się ckliwszego pożegnania,ale cóż życie bywa okrutne. Zaglądam do szafki i znajduję gorącą czekoladę. Tego mi teraz potrzeba. Tata kiedyś opowiadał mi o swoim dawnym nauczycielu i przyjacielu, który twierdził, ze czekolada jest dobra na wszystko. Nazywał się chyba Lupin, tak Remulus Lupin. Podobno był wspaniałym człowiekiem, ale nie mi to oceniać.
Zaglądam do lodówki i znajduje tam mleczna czekoladę. Idealnie przyda się. Wracam do szafek. Na blacie stoi czajnik elektryczny. Włączam go. Wyjmuję z szafki trzy kubki i wsypuje do nich czekoladę. Pozostaje mi tylko czekać aż woda się zagotuje. Siadam przy stole i czekam. Irytuje mnie to, że ciocia i wujek wychowują Rose i Hugona w mugolski sposób. Nie rozumiem ich. To dość dziwne, żeby czarodzieje zachowywali się, jak mugole. Wiem, że Hermiona jest mugolem i to akceptuje ale nie mogę znieść tego, że w tym domu tak mało używa się czarów.
Woda się zagotowała i czajnik wyłączył. Podchodzę do blatu i nalewam wody do szklanek. Wyjmuję z szafki tacę i układam na niej szklanki. Kładę na niej jeszcze mleczną czekoladę i biorę tacę w ręce. Idę razem z nią na górę.
Bella
Chyba musiałam zasnąć. nawet mnie to nie dziwi, miałam ciężki dzień. Jestem przykryta kocem, a na ustach czuje dziwne ciepło, jakby... Zresztą nieważne, pewnie tylko mi się wydaje. Patrzę w stronę drzwi, ale nadal są zamknięte. Nie słychać już jednak Rose, pewnie i ona zasnęła. W powietrzu czuję zapach gorące czekolady i czuję ucisk w żołądku. no tak cały dzień nic nie jadłam. Słyszę kroki i widzę, jak po schodach wchodzi Albus z tacą gorącej czekolady. Uśmiecha się do mnie.
-Pomyślałem, że trochę zmarzłaś, więc przyniosłem ci coś ciepłego do picia- mówi i podaje mi kubek, a tacę stawia na podłodze.
-Dzięki, nie pomyliłeś się; zmarzłam. To ty mnie przykryłeś kocem?
-Nie, Myślałem, że sama go przyniosłaś ze swojego pokoju. Miałem zamiar ci go przynieść razem z czekolada- wyjaśnia.
Nie mam pojęcia co powinnam powiedzieć, więc zaczynam powoli sączyć gorący napój. Albus siada obok mnie i chwyta drugi kubek. Siedzimy przez chwile w ciszy. patrzę na tacę i zauważam jeszcze jeden kubek.
- To dla Rose?- pytam.
Albus odwraca głowę w moją stronę. Widocznie wyrwałam go z przemyśleń na jakiś temat, bo wygląda na zamyślonego.
-Co? A... Tak to dla Rose. W końcu czekolada jest dobra na wszystko- mówi i uśmiecha się do mnie, odpowiadam mu tym samym.
-Kim jest ten cały Scorpius?- pytam, a Albus cicho wzdycha i kreci głową.
-To mój najlepszy przyjaciel- odpowiada i wypija łyk czekolady.
- A kim jest dla niej?- pytam i wskazuję głową na drzwi.
Albus wzdycha. Wygląda na to, ze zapytałam o coś o co pytać nie powinnam.
-Przepraszam...- mówię, choć nie wiem za co.
-Nie ma sprawy. Po prostu... Nikt nie wiem, kim on dla niej jest i na odwrót- mówi i uśmiecha się w moją stronę.- Nie sądzisz, że powinniśmy ja obudzić na czekoladę? - pyta, a na jego twarzy wykwita szatański uśmiech.
Nie mam zielonego pojęcia, w jaki sposób on chce ja obudzić, ale kiwam głową na znak aprobaty. Albus kładzie kubek na tacy, wstaje z podłogi i podaje mi rękę. Chwytam jego dłoń i również wstaję.
-Drzwi są zamknięte. Sprawdzałam.
-Nie martw się. Rose tak długo żyje w mugolski sposób, że jej drzwi nie chronią już żadne zaklęcia- mówiąc to, wyjmuje z kieszeni mahoniowy patyk. Serio?! I co on ma zamiar tym patykiem zdziałać?! Dobra przyjmując, że magia istnieje. Jakie są szanse, że jest ona przenoszona przez patyk?
-Alohomora- mówi i wykonuje w powietrzu dziwny ruch patykiem.
Słychać cichy zgrzyt zamka i drzwi same się otwierają. Nie wierze własnym oczom.
-Ale jak?- pytam z niedowierzaniem.
-To jedno z podstawowych zaklęć z 2 roku. Dlatego tutaj jesteś. Nie znasz żadnych zaklęć, a idziesz na 5 rok. Ministerstwo nie chce zrobić z ciebie pośmiewiska, dlatego potrzebne są ci korepetycje- mówi, a ja nie potrzebuje już żadnych wyjaśnień.
Albus chowa różdżkę do kieszeni i bierze tacę z podłogi.
-Wejdź pierwsza- mówi, a ja kiwam głową i popycham lekko drzwi, aby bardziej się otworzyły.
Rose
Usłyszałam cichy zgrzyt zamka. Pewnie Albus użył Alhomory, żeby wejść. Nie chcę z nim teraz gadać, nie chce gadać z nikim. Czuję jak ktoś siada obok na łóżku. Odwracam głowę i widzę, że to Bella. Siadam na łóżku i podciągam kolana pod brodę. Spuszczam wzrok. Nie chcę, żeby wiedziała w jakim jestem stanie. Czuję zapach gorącej czekolady. Ktoś kładzie rękę na moim ramieniu. Nie odtrącam jej, wiem że właśnie tego teraz potrzebuję ; ciepła i troski. Podnoszę głowę i widzę Albusa, całego w skowronkach. Przynajmniej on ma dobry humor. Podaje mi kubem gorącej czekolady. Chwytam go. Jestem szczęśliwa. Żadne z nich o nic nie pyta. Cała nasza trójka pije czekoladę. Ale zaraz czekolada się skończy, a oni zasypią mnie pytaniami. Nie boję się pytań, ale moich odpowiedzi na nie. Sęk w tym, że sama nie wiem czemu wybuchłam płaczem. Przecież nienawidzę Scorpiusa. To zwykły dupek, ale nie lubię jak ktoś inny niż ja go obraża. To niszczy moje ambicje. Odstawiam pusty kubek na szafkę nocną i czekam. Nie wiem na co, ale czekam. Wparuję się w Belle i Albusa, czekając.
-Więc?- pytam.
-Więc?- Bella odpowiada mi tym samym.
-Po co tu przyszliście?- pytam, lustrując ich wzrokiem.
- Albus chciał Ci przedstawić swoją teorię, na temat tego, że czekolada jest dobra na wszystko- odpowiada i uśmiecha się w moją stronę.
-Przekonałeś mnie czekolada jest dobra na wszystko, nie tylko na dementorów - mówię do Albusa i oboje wybuchamy śmiechem.
-To dobrze, że popierasz moją teorie, bo mam jeszcze tabliczkę mlecznej czekolady. Ale jeśli nie masz ochoty sam ją zjem... - mówiąc ostatnie zdanie podnosi się, aby pójść po czekoladę.
-O nie, to mi należy się czekolada- mówię i łapię go za rękaw koszuli.
Albus upada na łóżko i mnie przygniata. W miedzy czasie Bella zdążyła podzielić czekoladę na trzy równe części. Podaje każdemu z nas po kilka kawałków, a my z uśmiechem na ustach pałaszujemy słodkości.
-To co sojusz?- pytam po skończonej uczcie.
-Sojusz?- pyta marszcząc brwi.
-No wiesz....-zaczynam.- Wątpię żebyś podczas pobytu tutaj zaprzyjaźniła się z Lily, Jamesem czy Hugonem. Więc co powiesz na sojusz z nami?
-Czemu nie- mówi i podaje mi rękę, którą chwytam.
-Sojusz- mówimy jednocześnie.
Bella
Leżę teraz w pokoju gościnnym i usiłuję zasnąć. To był ciężki dzień, a jutrzejszy będzie zapewne cięższy. Wzdycham cicho. Nie było nawet tak źle. W końcu zdecydowałam się tu zostać, przecież mnie to nie zbawi. Przekręcam się na drugi bok i patrzę w stronę drzwi. Mam tu już przyjaciół i wrogów, a to dopiero pierwszy dzień. Boję się następnego. Jutro mają przyjść moje rzeczy. Hermiona ma podobno zamiar zabrać mnie na pokątną, żeby kupić mi różdżkę. Bez niej nie zacznę nauki czarów. Wszystko tutaj jest dla mnie nowe, ale chyba zaczynam się przyzwyczajać. Jeśli tylko zdarzy się coś niedobrego, wystarczy że wypije gorącą czekoladę, a wszystko wróci do normy. Przynajmniej tak twierdzi Albus. Nie mogę uwierzyć że on jest bratem Jamesa i Lily. Jest całkiem inny niż oni. Jest miły, nie narzuca się, a każdy wykonywany przez niego ruch jest z góry zaplanowany. Wydaje się być idealnym przyjacielem. Ciekawi mnie kim jest Scorpius, chciałabym go poznać. Nie zapytam o niego Rose, bo boje się jej wybuchu. Zaczekam z tym wszystkim do roku szkolnego.Jest jeszcze tak wiele rzeczy, których chciałabym się dowiedzieć, ale na wszystko przyjdzie jeszcze czas. Jestem strasznie zmęczona. Ziewam. Przykrywam się dokładniej kołdrą i chyba... Zasypiam.
Od Autorki:Wiem, że to taki mały zapychacz, ale chciałam wyjaśnić wątek Rose-Scorpius, Scorpius-Rose. Możecie mówić co chcecie, ale Rose nie kocha jeszcze Scorpiusa, ona sama nie wie co do niego czuję. Więcej wam nie zdradzę, bo byłaby to ujma na moim honorze. Następny rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu. Mam nadzieję, że ten wam się podobał. KOMENTUJCIE !!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo fajny ten twój ”zapychacz" :D
OdpowiedzUsuńŚwietne - jak zwykle *.*
Bardzo ciekawi mnie jak rozwinie sie wątek Scorpius- Rose :)
W ostatnim akapicie pomyliłaś się pisząc ” Przynajmniej tak twierdzi Albus. Nie mogę uwierzyć że on jest bratem Jamesa i Rose. "
Zamiast Rose powinno być Lily :D
Mrs.Black
Dzięki za koma i podpowiedź, już poprawiłam błąd :P Dzięki za to, że czytasz. Jesteś wielka :D
Usuńświetny :D
OdpowiedzUsuń